wtorek, 15 kwietnia 2014

Część druga - Rozdział 2

Siedziałam na podłodze w salonie i przyglądałam się Samancie. Bawiła się beztrosko. Tak bardzo żałowałam, że muszę jej to wszystko zabrać. Skinęłam głową do Melisy. Kobieta podeszła i zaczęła się zajmować dzieckiem. Spojrzałam na moje małe niewinne maleństwo i udałam się do swojej sypialni. Spod materaca wyciągnęłam mój pamiętnik i zaczęłam pisać.
Tonę, powoli głębia mnie pochłania.
Doskonale teraz rozumiem dlaczego matka próbowała nie od tego uchronić. Bycie Królową ma swoje plusy ale ostatnie parę lat nie były kolorowe. Moje królestwo ma się dobrze jak nigdy dotąd. 
Urodziłam niedawno. Gdy teraz spojrzę na swoje dziecko wydaje mi się jakby to było wieki temu, jednak to było zaledwie dwa miesiące temu. Sama nie wiem ile Samanta teraz ma lat. 
Czuje wielką pustkę w sobie. Nie w sercu ale w sobie. Nie mam pojęcia dlaczego.
Mam zamiar uwolnić moją córkę od tego. Nie pozwolę jej uczestniczyć w tym całym cyrku. 
Zamknęłam pamiętnik i cisnęłam nim pod materac. Wzięłam parę głębszych oddechów i udałam się do salonu. Zastałam tam widok mojej córki bawiącej się włosami Melisy.
- Pani - szepnęła moja podwładna próbując natychmiast wstać. Uśmiechnęłam się i gestem dłoni zatrzymałam ją.
- Spokojnie - powiedziałam łagodnie i wycofałam się do kuchni. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do mojego ochroniarza. Parę sygnałów aż w końcu odebrał.
- Tak słucham? - usłyszałam jego głos w słuchawce
- Lukas? - zapytałam.
- Królowo stało się coś? - w jego głosie słychać było troskę.
- Potrzebuje się z Tobą spotkać - odparłam - Natychmiast - dodałam ciszej.
- Za Pani pozwoleniem użyje przejścia.
- Oczywiście - odłożyłam słuchawkę. Ponownie weszłam do salonu. Oczy mojego dziecka zwróciły się na mnie. Ukucnęłam przy niej i wzięłam ją na ręce.
- Zostawić Królową samą? - Melisa spojrzała na mnie.
- Nie nie - podałam jej dziecko - Mam pewną sprawę do załatwienia. Proszę się nie martwić - odparłam i udałam się do piwnicy. Zeszłam drewnianymi schodami w dól i ujrzałam czuprynę Lukasa.
- Królowo wezwałaś mnie - odparł wstając. Schował prawą rękę za plecy i ukłonił mi się. Podeszłam do przejścia i wyciągnęłam do niego dłoń. Nie zawahał się i od razu chwycił mnie. Zamknęłam oczy i przeniosłam nas - Gdzie jesteśmy? - zapytał.
- W moim umyśle. Tutaj nikt nas nie zobaczy ani nie usłyszy - wytłumaczyłam. Spojrzałam na niego a moje oczy zaszkliły się natychmiast. Przyciągnął mnie do siebie zamykając w objęciach.
- Mirabello - szepnął gładząc mnie po głowie.
- Nie martw się, wszystko jest okey - szepnęłam odsuwając się od niego - Moja córka, jest dla mnie wszystkim. Nie chce dla niej takiego życia. Zrobię wszystko co tylko jest możliwe ale błagam uwolnij ją od tego.
Lukas:
Chwyciłem ją za przedramię i przyciągnąłem ją do siebie. Pomimo tylu lat wciąż się nie zmieniła. Bała się płakać, nie chciała być słaba. Nagle odsunęła się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
- Nie martw się, wszystko jest okey - usłyszałem jej drżący głos - Moja córka, jest dla mnie wszystkim. Nie chce dla niej takiego życia. Zrobię wszystko co tylko jest możliwe ale błagam uwolnij ją od tego - zszokowała mnie. Jej matka zrobiła to samo. Spojrzałem na nią smutnie.
- To jest niemożliwe - powiedziałem - Mógłbym ją zabrać nawet na drugi koniec świata ale ona dorośnie to ją i tak znajdą. Mirabello tak mi przykro ale przed przeznaczeniem nie uciekniesz.
- Ale to jest moja mała córeczka - szepnęła i osunęła się na kolana.
- Dreena tak mi przykro - przytuliłem ją i nagle zdałem sobie sprawę jak właśnie ją nazwałem.
- Co powiedziałeś? - spojrzała na mnie.
- Nic Królowo - uśmiechnąłem się.
- Nazwałeś mnie Dreeną - odsunęła się nagle ode mnie - Kto to jest?! - krzyknęła
- Nikt - szepnąłem.
Mirabella:
- Kto to jest?! - wydarłam się do niego.
- Nikt - odparł patrząc w ziemie. Poczułam ogromny ból w podbrzuszu. Wydałam z siebie pisk i upadłam na ziemie - Co się ze mną dzieje?! - wykrzyczałam.
- Spokojnie oddychaj - szeptał głaszcząc mnie po głowie. Spojrzałam na jego twarz, która była przerażona. Uspokoiłam oddech a bóle ustały.
- Lukas - szepnęłam a w mojej głowie pojawił się obraz mnie i paru osób - Kim ty jesteś? Kim ja jestem?
- Mirabello spokojnie - ciągle to powtarzał.
- Lukas! Co się ze mną dzieje? - zamknęłam oczy i moja moc gdzieś nas przeniosła. Otworzyłam oczy i ujrzałam obcą mi staruszkę.
- Witajcie ponownie - powiedziała cicho
- Czy można to wszystko odwrócić? - Lukas zwrócił się do niej - Błagam za wszelką cenę.
- Lukas o co w tym wszystkim chodzi? - szepnęłam. Zignorował mnie i dalej kontynuował rozmowę z kobietą.
- Oczywiście, że tak ale za pewną cenę - odparła i spojrzała na mnie - Chce by ona mnie odmłodziła.
- Nie - odparłam szybko - Niech pierw ktoś mi to wszystko wytłumaczy- Lukas chwycił mnie za dłoń i odciągnął od kobiety.
- Nazywasz się Dreena Smith, nie jesteś żadną Królową tylko zwykłą dziewczyną. Masz przyjaciół i rodzinę. Parę lat temu wymazałaś wszystkim pamięć i zasiadłaś na tronie - dotknął mojego policzka - Zasady są takie, że jedynie osoba, która zerwała więź może ponownie tutaj się przenieś. I zrobiłaś to - wpatrywałam się w niego. Nie miałam pojęcia co powiedzieć - Masz możliwość przypomnienia sobie wszystko za jedynie odmłodzenia tej starej baby.
- To nie jest takie łatwe - rozejrzałam się - Z łatwością mogę kogoś postarzyć o jakieś 3 lata ale z odmładzaniem jest trudniej. Spójrz na nią - wskazałam na kobietę - Ona już powoli umiera, to jej nic nie pomoże. Jedynie wydłuży jej cierpienie - powiedziałam z żalem. Wszystko próbowałam poukładać sobie w głowie. Jednak moja strona Królowej wygrywała i chęć niesienia pomocy brała górę nad tym wszystkim. Próbowałam skupić myśli na tym co Lukas mi powiedział. Nie jestem tym za kogo się uważam. Powoli zaczynałam panikować. Zobaczyłam minę Lukasa i zdałam sobie sprawę, że dla niego to jest ważne - Będę potrzebowała, kobiety 20-letniej - szepnęłam. Lukas zareagował natychmiast i wydał polecenie przyprowadzeniu kobiety. Po niecałej minucie stała przede mną młoda i piękna kobieta.
- Potrzebujesz jeszcze czegoś? - Lukas delikatnie dotknął mojego ramienia.
- Robię to tylko ze względu na Ciebie i innych ludzi. Jeżeli to ma pomóc mojej córce to zrobię to ale musisz mnie zapewnić, że Samanta będzie bezpieczna.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy by Twoja córka żyła jak normalne dziecko - odparł a ja chwile wpatrywałam się w niego.
- Podaj mi nóż - szepnęłam. Otrzymałam niewielką rękojeść i podeszłam do kobiety - Jak Ci na imię? - zapytałam uśmiechając się.
- Lissa - odparła niepewnie.
- Dobrze Lisso, wiesz jaka jesteś ważna? - nie odpowiedziała tylko pokiwała głową. Spojrzałam jej prosto w oczy - Lisso jesteś młodą kobietą, która wracała z imprezy, na której się świetnie bawiłaś. Nie masz czym się martwić ani smucić. Po drodze spotkałaś swojego wymarzonego faceta i razem zginęliście pod kołami ciężarówki. Jesteś szczęściarą, bo Twój kochany zdążył Ci powiedzieć, że bardzo Cię kocha - wtopiłam jej to wszystko w mózg - Nie będzie bolało - jednym ruchem wbiłam jej nóż w serce.
Lukas:
Słuchałem jak Mirabella opowiada jej historię, pierwszy raz widziałem ją w takim stanie od kiedy trafiła do królestwa. Cierpiała i to bardzo. Prowadziła walkę ze sobą. Pozwoliła dziewczynie wierzyć, że znalazła miłość, i że zginęła dla niej. Obserwowałem wszystko uważnie.
- Nie będzie bolało - wyszeptała i dźgnęła ją nożem w serce. Ciało kobiety bezwładnie opadło na Mirabellę. Stałem w szoku jednak po chwili pomogłem jej położyć delikatnie ciało na ziemi.
Mirabella:
Lukas pomógł mi z ciałem kobiety.
- Chodź tutaj - powiedziałam do starszej pani. Podeszła do mnie i kucnęła. Chwyciłam ją za rękę i spojrzałam jej w oczy.
- Co ty robisz? - zapytała
- Muszę się upewnić, że mnie nie okłamujesz - dłoń kobiety wsadziłam w klatkę piersiową martwej Lissy - Nie ruszaj się - Zamoczyłam palce we krwi i dotknęłam skroni starszej pani. Zamknęłam oczy i ujrzałam ją młodą. Została wygnana ze swojego domu, ponieważ używała magii. Na chwile poczułam żal do niej ale szybko to minęło. Krew na moich palcach zaczęła mnie parzyć. Poczułam jak cała energia z Lissy wyparowuje i powoli wtapia się w starszą panią. W połowie przekazywania energii oderwałam się od kobiety tym samym odpychając ją od ciała.
- O co chodzi? - rozejrzała się zdezorientowana.
- Nie myślisz chyba, że odmłodzę Cię całą? Wywiąż się z umowy - kobieta zaśmiała się.
- Od kiedy tutaj trafiłaś wiedziałam, że jesteś zdolna do wielkich rzeczy. Powinnam się domyśleć, że jesteś taka mocna. Kiedy Cię z tą wypuszczałam byłaś jak zgubiony szczeniak. A teraz? Tylko spójrz na sobie. Jesteś ideałem. Masz królestwo, dziecko, bogactwa świata, Twój lud Cię kocha. Dlaczego chcesz tego wszystkiego się wyzbyć?
- Mylisz się. Odebrano mi wszystko. To jest tylko maska, za tym wszystkim kryją się spiski i całe zło świata. Wcale nie jest tak idealnie jak myślisz.
- Chcesz tego? Chcesz by wszystkie Twoje wspomnienia wróciły? Ty tego nie pamiętasz ale ja tak - uśmiechnęła się do mnie lekko - Czułam to. Czułam to mocno, że chciałaś uciec od tego całego świata. Miałaś dosyć obarczania wszystkich swoimi problemami. Nie chciałaś żyć tak dalej więc dlaczego teraz tego pragniesz? - rozejrzała się - Dla niego? Wiesz w ogóle  kto to jest? Nie masz pojęcia. Twój przyjaciel, chłopak czy królewska ochrona? Myślisz, że jest wart by porzucić to wszystko? Masz życie o jakim marzy każda kobieta. Mogłaś zacząć od nowa, a na starcie miałaś wszystko - Słuchałam ją uważnie. Gdy tak dłużej się nad tym zastanowiłam to miała racje. Jednak po coś zerwałam z nim więź. Własnie zerwałam więź.
- Czy ja zerwałam więź?
- Tak - odparła staruszka.
- Dlaczego?
- Uważałaś, że tak będzie łatwiej dla nas - odezwał się Lukas.
- Nie jestem pewna czy chce wracać. Lukas spójrz na to, mam wszystko. Ona ma racje. Po raz kolejny wszystko stracę po to by wrócić do starych problemów.
- Nie proszę Cię - szepnął do mnie.
- Dlaczego ty pamiętasz? - zapytałam.
- Nie wiem. To są chyba konsekwencję zerwania więzi - odparł.
- Przepraszam Cię Lukas - szepnęłam - Czy często Cię raniłam?
- To nie ma znaczenia. Czasami było źle a czasami dobrze. Wróć do nas.
- Lukas ale czy to ma sens? Zobacz ile lat minęło. Każdy już prowadzi swoje życie. Ty masz pracę tutaj ja mam dziecko a pewnie reszta Twoich znajomych ma też ułożone życie. Po co to komplikować? - spojrzałam na swoje dłonie - Wszystkim życie się dobrze, nie potrzebuje tam wracać z moimi problemami. Nie oszukujmy się byłam obciążeniem dla was. Czuje to Lukas i nie zaprzeczaj.
- Dreena proszę Cię - jego głos był rozpaczliwy.
- Zapewnię Ci dobrobyt i wszystko co tylko zapragniesz ale wymarzę Ci ostatecznie pamięć o mnie.
- Dreena nie rób tego - odsunął się ode mnie - To jest jedyne co mi po Tobie zostało. Nie chce tego zapominać.
- Wybacz - szepnęłam podchodząc do niego.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Część druga - Rozdział 1

*Parę lat później*
Siedziałam późnym popołudniem na ganku i popijałam mrożoną herbatę. Na wspomnienie o moim królestwie uśmiechnęłam się. Byłam szczęśliwa, że wszystko się układa jak powinno. Właśnie byłam w moim domku gdzieś w górach. Spojrzałam na powoli zachodzące słońce i usłyszałam płacz dziecka. Wzięłam ze sobą pusty kubek i weszłam do domu. Odłożyłam go na blat w kuchni po czym pokierowałam się w stronę schodów. Szczyt schodów, ostatnie drzwi, delikatnie naciskam na klamkę i wchodzę do pudrowego pokoju.
- Już jestem kochanie - powiedziałam łagodnie i podeszłam do łóżeczka. Wyciągnęłam małe zawiniątko i zaczęłam kiwać się na boki - Shhh maleńka - ucałowałam moje dziecko w główkę.
- Królowo potrzebujesz czegoś? - do pokoju wszedł mój ochroniarz.
- Nie dziękuje, idź sobie odpoczywać - odparłam i położyłam Samantę na przewijaku - Jesteś taka malutka - uśmiechnęłam się i zaczęłam zmieniać pieluszkę. Wpatrywała się we mnie i próbowała dosięgnąć mnie rękoma - Tak szybko rośniesz - westchnęłam smutna i przytuliłam ją do siebie. Nienawidzę sobie za to, że kiedyś to ona będzie musiała być tu gdzie ja.
- Mirabello już czas - Melisa podeszła do mnie i położyła mi rękę na ramieniu. Co 4 dni musiałam przyśpieszyć dorastanie mojej córki. Moja moc od kiedy trafiłam do królestwa zmieniła się. Większość moich umiejętności zniknęła a na ich miejsce wstąpiły nowe. Powolnym krokiem pozwoliłam prowadzić się Melisie. Zaprowadziła mnie do pokoju gdzie była tylko wanna. Położyłam moje dziecko do wanny.
- Możesz mnie zostawić samą? - zapytałam ją na co Melisa tylko kiwnęła głową i wyszła - Już maleństwo nie bój się, nie będzie Cię to bolało - przyłożyłam do jej skroni moje wskazujące palce. Otworzyła szeroko oczy i jej gałki oczne zrobiły się czarne. Potem wszystko działo się strasznie szybko. Nawet nie wiem kiedy moja część mocy przeszła na dziecko. Na moich oczach zaczęły jej włoski na głowie rosnąć, jej kończyny wydłużyły się a rysy twarzy stały się wyraźniejsze. Nie wyglądała już jak paro miesięczne niemowlę, gdybym musiała określić jej wiek dałabym jej 2 lata. Przytuliłam ją do siebie mocno. W gardle mnie ścisnęło a oczy się zaszkliły.
- Przepraszam Cię kochanie - wyszeptałam płacząc i kiwając się w przód i w tył. Doskonale wiedziałam jak bardzo ją krzywdzę.